Zaraz po śniadaniu ruszyliśmy w trasę. Wraz z nami z chaty wyszedł Spiryt.
Pies grzecznie odprowadził nas do drogi. Wszyscy troje spojrzeliśmy jeszcze raz na Kolibę i każdy ruszył w swoją stronę.
Naszym celem była Chatka Puchatka, schronisko na Połoninie Wetlińskiej. Do kolejnego miejsca noclegowego kierowaliśmy się trasą wiodącą przez wieś Nasiczne. Dotarliśmy do niej po godzinie pokonując jedno duże wzniesienie, na szczycie którego naszym oczom ukazała się piękna panorama Bieszczad.
Nie było mowy o żadnej mgle. Gdyby nie brak słońca pogoda byłaby wręcz idealna.
Nasiczne- wieś jak wieś- przystanek pks, strare chaty i...
...oczywiście budka telefoniczna(z dziurą do podglądania). Z osady szosą przez ponad godzinę maszerowaliśmy do kolejnej osady ludzkiej.
W Brzegach Górnych miałem nadzieje znaleźć sklep. Niestety jedyny sklep otwarty jest tylko w sezonie letnim. Pogodziłem sie już z myślą o kolejnym chińskim posiłku.
Przed wyruszeniem na Połoninę usiedliśmy w wiacie pks żeby sie troche posiliś. Pijąc ciepłą herbatkę zobaczyłem.....
Więc nawet w Bieszczady Czesio z ekipą zawędrowali:).
Czerwonym szlakiem przez dwie godziny wspinaliśmy sie w śnieżno-bajkowej scenerii.
Na Połoninie tak jak dzień wcześniej była duża mgła. Widoczność jest ograniczona ale myślę, że są to ciekawe warunki do robienia zdjęć.
GOPR zaopatrzeniowiec. Wie czego turystom potrzeba.
W chacie spotkaliśmy 2 turystów: Wojtka i Jędrka, który był dzień wcześniej Kolibie. O ile wątek Jędrka kończy sie tego dnia, to Wojtka dopiero się rozpoczyna, ale spokojnie o tym później.
Pod wieczór we czterech siedzieliśmy przy kominku susząc buty i rozprawiając głównie o podróżach.
Wieczorem już "tradycyjnie" wybrałem się na nocne fotografowanie schroniska.
Wednesday, 27 February 2008
Bieszczady dzień drugi
Posted by m-siemieniec at 02:32 2 comments
Labels: podróże
Sunday, 24 February 2008
Bieszczady - 20-23.02.08r.
Pomyślałem, że trochę urozmaicę swojego bloga i poza zdjęciami z Bieszczad dodam trochę tekstu od siebie. Cała trasa nie była długa- zaczęła się o 22.30 we wtorek(19.02) a zakończyła się w sobotę (23.02). Pokonaliśmy ją w większości we dwójkę tzn. mój Tato i ja. Faktycznego bieszczadowania było tylko 3 dni ale i w sobotę sie nie nudziliśmy,ale o tym później.
Dzień pierwszy- 20.02.
Po przyjeździe nocnym pociągiem do Rzeszowa ok.5.30 złapaliśmy autobus jadący w Bieszczady. Po czterech godzinach jazdy byliśmy już na miejscu w Bereżkach. Stamtąd udaliśmy się łagodnym, żółtym szlakiem wiodącym przez ośnieżony las.
Prowadził on do Koliby, naszego pierwszego schroniska. Dotarliśmy tam na 11.
Rozejrzeliśmy się po chacie, lekki głód przegoniliśmy zupkami chińskimi.
Po chwili odpoczynku wyruszyliśmy zielonym szlakiem na Połoninę Caryńską. Jak się okazało od dłuższego czasu nikt tej trasy nie pokonywał więc nam przypadł zaszczyt przecierania szlaku.
Po dwóch godzinach brnięcia w śniegu, momentami nawet do kolan, mieliśmy problem. Z jednaj strony chęć zdobycia Połoniny, a z drugiej widoczność nie większa niż kilka metrów, silny wiatr, a także słabo, jak na warunki zimowe, oznakowany szlak.
Tym razem zimowe Bieszczady wygrały z nami, jak się później okaże nie ostatni raz. Powrót po własnych śladach nie wymagał wiele koncentracji. W drodze do schroniska odbiliśmy jeszcze w stronę nieistniejącej już wsi Caryńskie, gdzie zobaczyliśmy miejsce po cerkwi i kilka zachowanych jeszcze nagrobków.
W Kolibie wylądowaliśmy ok 17. Znalazł sie wtedy czas na poczytanie książki, zjedzenie kolacji i pogawędki przy kominku z współlokatorami. Ok 20 wybrałem się na nocne zdjęcia schroniska. Było słabo oświetlone, ale Tato podsunął mi dobry pomysł. Biegałem z lampą błyskową wkoło chaty i strzelałem lampą z Jego aparatu.
I tak się skończył pierwszy z czterech dni mojego zimowego wypoczynku. Kolejne dni zaprezentuje w najbliższym czasie. Zapraszam.
Posted by m-siemieniec at 00:54 2 comments
Labels: podróże
Saturday, 16 February 2008
Wednesday, 6 February 2008
Monday, 4 February 2008
Kilimandżaro w śniegu i nie tylko.
:)
Posted by m-siemieniec at 15:01 0 comments
Labels: pojedyńcze, sport